piątek, 17 maja 2013

PART ELEVEN


    - Najpierw zadzwoń do rodziny tego Jack'a i spytaj czy on żyje...
Zaniepokoiłem się nieco. Byłem zaniepokojony.... O co mu, kurwa chodzi?
Posłusznie chwyciłem za telefon i wybrałem numer do pana Franklina.
Jeden sygnał – nic
Drugi sygnał – nic
Trzeci sygnał – nic
Czwarty sygnał – poczta głosowa
    - Nie odbiera – oznajmiłem
    - To może zadzwoń do jego mamy – nalegał Harry przeczesując, ze zdenerwowaniem włosy
Jeden sygnał – nic
Drugi sygnał – nic
Trzeci syganał
    - Słucham – usłyszałem zapłakany głos w słuchawce
    - Dzień Dobry pani Franklin. Czy coś się stało? - zmartwiłem się nieco
    - Louis?
    - Tak.
    - Jack... On... Nie żyje... - rozpłakała mi się wprost do głośnika
    - Ale, ale jak to?
    - Żaden lekarz nie jest w stanie określić przyczyny zgonu. Poszedł spać dokładnie o 20.01 i już się nie obudził...
Zamarłem. Jeszcze kilka dni temu uczyłem tego chłopca śpiewu. To dzięki niemu poznałem Harrego. To on dał mi ten wisior...
    - Przepraszam panią, ale muszę się rozłączyć – zapatrzony w ścianę, wcisnąłem czerwony przycisk i z lekkim niepokojem spojrzałem na Harrego – On nie żyje
    - Mogłem się tego spodziewać... - odparł z kpiną w głosie – To całe ''oko smoka'' jest zabójcą.
    - Jak to? - skrzywiłem się
    - Oddał ci je, prawda? Czyli Jack już nie był w posiadaniu tego wisiora. A co za tym idzie zginął.
    - Harry, ale ja nadal nie mogę pojąć DLACZEGO?
    - To – wskazał na wisior – Wykonałem ja będąc jeszcze dzieckiem. Wtedy zrobiony był tylko z pomalowanego kamienia. Któregoś wieczora wraz z kolegami odprawialiśmy czary, tak dla zabawy. Nic specjalnego się wtedy nie stało. Dopiero nazajutrz zastałem ich martwych, a kamień zmienił się w taki oto wisior... Bałem się. Wyrzuciłem oko do morza. Jak widać popłynął aż do Chin...
    - Czyli ty jesteś przeklęty?!
    - Na to wychodzi... Ale teraz słuchaj uważnie – chwycił mnie za ramię – Pod żadnym pozorem nie oddawaj nikomu tego wisiora. NIKOMU.
    - A czy przypadkiem w tym wisiorze nie siedzi to coś co zabija?
    - Owszem. Siedzi. Ale puki masz je we władaniu, nic nie może ci zrobić.
    - Dobrze Harreh. - wymusiłem uśmiech na swojej ponurej twarzy
    - Kocham Cię Lou
    - Ja ciebie też Hazz – przytuliłem go mocno


Powiem wam tak....
Ten blog to totalna klapa...
Nie ma to jak zmieniać scenariusz w trakcie pisania cnie??
Muszę go usunąć tylko powiedzcie mi, szczerze jak tylko możecie:
Mam pisać od nowa, tą samą historię? Czy wgl już nie pisać?
Mi ogólnie historia, baaaardzo się podoba, ale ja zawsze coś spierdolę, więc ;cc
I to już postanowione. Nie ma odwrotu.
Jeśli naprawdę chcecie, napiszę tą historię od nowa, tak jak powinno być.
Dobra, nie zamęczam c;


6 komentarzy:

  1. Dlaczego mi to chcesz zrobić?
    Przecież on jest wspaniały.
    A ty tak po prostu chcesz go skasować.
    A miał być dla mnie. ; c
    Wiesz co ;c

    OdpowiedzUsuń
  2. nieee, proszę nie usuwaj ;C ten blog jest świetny... ale jeśli to jest ostateczna decyzja to proszę napisz od początku, bo masz talent i chciałabym czytać opowiadania twojego autorstwa ;) to opowiadanie ma w sobie coś magicznego i naprawdę mi się podoba <3

    OdpowiedzUsuń
  3. nie usuwaj, plisss <3 ten blog jest meeega i mi osobiście bardzo się podoba... a już napewno nie przestawaj pisać, masz ogromny talent dziewczyno ;) <3
    Pozdrawiam, Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie usuwaj! :D
    Oczywiście jak chcesz możesz napisać to jeszcze raz :)
    Piszesz wspaniale kochanie <33 :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie waż się tego usuwać! :D To jest suuuuuper!

    OdpowiedzUsuń
  6. ejj no... JAK USUNIESZ TO TAKI FOCH FOREVER,,, I NIE NA 5 MINUT.... Wgl co się stało że chcesz usuwać? Pojebało Cie do reszty? XD to opowiadanie jest zajebiste. I nawet nie próbuj wmawiać że tak nie jest.......... A po za tym.. Jest już grudzień.. A tu pustki.. SMutno mi ;c pisz na spokojnie dalej.. I wgl skończyć w takim momencie.. No wiesz??? Foch.. @HarveyIsMinee

    OdpowiedzUsuń